Dzień matki-sprzątanie matki ziemi

Z okazji dnia matki postanowiłam, iż ten dzień będę celebrować inaczej niż dotychczas. Mianowicie postanowiłam zorganizować sprzątanie ziemi. Zamiast wydawać pieniadze na kolejne mało potrzebne bibeloty zachęcałam, aby ludzie zabrali dzieci, matkę, brata, sąsiada itp. wzieli worki, rękawice i poszli pozbierać śmieci z parków, lasów i ścieżek, którymi się wędruje. Jednak przede wszystkim zależało mi na mojej rodzince, aby mi pomogli w sprzątaniu. Tak też uczynili 🙂
Co dzięki temu się otrzymuje:
-50zł zniżki na moje warsztaty
-miło spędzony czas,
-zwiększenie bliskości,
-zacieśnienie relacji,
-dotlenienie,
-ruch to zdrowie(zwiększenie elastyczności stawów i mięśni)
-uspokojenie emocji, zmniejszenie stresu
-obcowanie w naturze,
-spacer, a tutaj dlaczego warto to robić: http://www.redefineyourself.pl/25-powodow-dla-ktorych-warto-spacerowac
-pozytywny przykład dla społeczeństwa, w którym żyjecie,
-ładniejsza okolica,
-zwiększenie więzi z sobą samym,
-wyciszenie
-RADOŚĆ,
-poczucie sprawstwa i przynależności
-zwiększenie empatii,
-zdrowsze środowisko, a co za tym idzie zdrowsi my,

Weekend przebiegł mi bardzo emocjonująco. Wspaniałe wrażenia i cudowne zaangażowanie mojej rodziny w akcję. 2 dni i ponad 3 worki śmieci. W sobotę zaczeliśmy od pokazu akrobacji w Konkolewie z okazji 100 lecia poznańskiego aeorklubu . Potem bardzo dobry obiad i lody a wieczorem spacerek do pobliskiego mini lasku gdzie w przeciągu 20 min zebraliśmy 2 worki śmieci, kołpak oraz koło od roweru a także kilka butelek, które nieśliśmy w rękach. Nie zabrakło miejsca na wesołe pląsy w trawie, podglądanie czerwonych mrówek oraz zabawę w superbohaterów ratujących ziemię.

Gdy zanosiliśmy to do kontenerów sasiad , z którym jesteśmy tylko na „Dzień dobry” zagaił i zaproponował wybranie się do lasu w czasie pełni na oglądanie zwierząt przez rolnetki. Przypadek hmmm

Niedziela zaczeła sie dla mnie pracowicie przed kompem szykowałam zestawy na warsztat gimnatsyki w Warszawie, w tym czasie mąż z synami pojechali na zakupy. Potem zjedliśmy niezbyt dobry obiad. Mój nerw, nawet nie wiem z jakiego powodu. Mimo poczatkowej niehcęci rodzinki pojechaliśmy do lasu. To była dobra decyzja zrobiliśmy dość długi spacer, zebraliśmy 1 worek śmieci, ale za to jakie oczyszczenie ciała i duszy. No i te widoki . Ja sobie pośpiewałam, chłopcy zbudowali domek dla pajaków z basenem i ścianką wspinaczkową. Zabawa w „1,2,3, babajaga patrzy”. Mąż poleniuchował na trawie a córcia zajadała sie patykami. Mieliśmy przyjemność zobaczyć 3 lisie norki. Na szczęście mieszkańcy nie omieszkali nas przywitać. Magiczna ścieżka oraz las, który obdarował mojego syna okularami. Wróciliśmy zmęczeni, ale uspokojeni i usatysfakconowani.

Nela